Rzeczpospolita w swoim artykule "Serwisy rezerwacyjne hoteli pod lupą UOKiK-u" (wersja internetowa - http://www.rp.pl/artykul/1207011.html) zarzucił stosowanie tzw. klauzuli najwyższego uprzywilejowania, którą ja bym raczej nazwał gwarancją najniższej ceny, jako praktyki monopolistycznej, ograniczającej możliwości uzyskania przez klientów ceny niższej niż przez te platformy. Takie stawianie sprawy budzi moje wątpliwości w szeregu następujących kwestiach:
1. Czy klauzula najniższej ceny ma znamiona praktyki monopolistycznej - wg mnie nie do końca. Na rynku platform rezerwacji internetowych dla hoteli panuje spora konkurencja, a zapis ten miał wyeliminowac sytuację, gdy w dekadzie porównywarek cen wszelkiej maści złotówkowe czy groszowe różnice powoduja premiowanie tej czy innej platformy.
2. Czy mamy do czynienia ze zmową cenową - nie, gdyż hotel swobodnie kreuje nie ceę, ale dostępność swojej oferty dla poszczególnych platform. Może wejść - może nie wchodzić. Warunek - nie dajesz gorszych cen.
3. Czy takie działanie uderza w klienta? Podany w artykule przykład braku możliwy sprzedaży ostatnich pokoji w cenach niższych niż przez platformy internetowe jest o tyleż przykładem możliwym, co, przynajmniej wg mnie, wg mojej wiedzy jako klienta, rzadko stosowanym. "Resztówki" w hotelach rzadko sprzedaje się tanio, raczej czeka się na klienta z ulicy, któremu można pokój sprzedać na cenę wywieszoną na recepcji. A jaka ona jest w porównaniu z cenami w systemach rezerwacyjnych każdy praktyk wie.
Ja nie oceniam platform jedynie pozytywnie. Kierując się żądzą zysku (Greed is good!) oraz konkurencją dążą do minimalizacji ceny. A zatem jest to pozytywne dla klienta. Per saldo. To, ze zmusiło branżę hotelową na zmianę filozofii sprzedaży z lat 90-tych na współczesną, jest jedynie normalną cechą eweolucji tego rynku. I każdego rynku.
Na koniec ciekaw jestem, czy UOKiK zajmie się klauzulami najniższej ceny również poza branżą hotelową.
1. Czy klauzula najniższej ceny ma znamiona praktyki monopolistycznej - wg mnie nie do końca. Na rynku platform rezerwacji internetowych dla hoteli panuje spora konkurencja, a zapis ten miał wyeliminowac sytuację, gdy w dekadzie porównywarek cen wszelkiej maści złotówkowe czy groszowe różnice powoduja premiowanie tej czy innej platformy.
2. Czy mamy do czynienia ze zmową cenową - nie, gdyż hotel swobodnie kreuje nie ceę, ale dostępność swojej oferty dla poszczególnych platform. Może wejść - może nie wchodzić. Warunek - nie dajesz gorszych cen.
3. Czy takie działanie uderza w klienta? Podany w artykule przykład braku możliwy sprzedaży ostatnich pokoji w cenach niższych niż przez platformy internetowe jest o tyleż przykładem możliwym, co, przynajmniej wg mnie, wg mojej wiedzy jako klienta, rzadko stosowanym. "Resztówki" w hotelach rzadko sprzedaje się tanio, raczej czeka się na klienta z ulicy, któremu można pokój sprzedać na cenę wywieszoną na recepcji. A jaka ona jest w porównaniu z cenami w systemach rezerwacyjnych każdy praktyk wie.
Ja nie oceniam platform jedynie pozytywnie. Kierując się żądzą zysku (Greed is good!) oraz konkurencją dążą do minimalizacji ceny. A zatem jest to pozytywne dla klienta. Per saldo. To, ze zmusiło branżę hotelową na zmianę filozofii sprzedaży z lat 90-tych na współczesną, jest jedynie normalną cechą eweolucji tego rynku. I każdego rynku.
Na koniec ciekaw jestem, czy UOKiK zajmie się klauzulami najniższej ceny również poza branżą hotelową.
.
OdpowiedzUsuńDla klientów konkurencja i możliwości rezerwacji internetowej są jak najbardziej na plus. Taki system rezerwacji https://greenparrot.pl/software-house/uslugi/systemy-rezerwacji/ powinien byś wdrożony przez firmę, która się na tym zna i na takich trzeba polegać.
OdpowiedzUsuń